Forum  Strona Główna
Rott forum - muzyka/film/komiks/książka..
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Klasyka filmowa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Film
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marsen
Nowicjusz



Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olkusz

PostWysłany: Czw 3:38, 28 Lip 2005    Temat postu: Klasyka filmowa

Cóż, pozwolę sobie zacząć nowy temat. KLASYKA FILMOWA. Opinie streszczenia, opisy, uwagi, własne spostrzeżenia, itp., itd. Każdy film który uważacie iż jest kalsyką wpisywać tutaj. Nie musi być (i niech nie będzie) zgodny z ogólnie przyjętymi normami i ocenami tzw. "krytyków". Wasze opinie i uwagi są najważniejsze. ZACZYNAMY. "Dzika Banda" w reżyserii Sama Peckinpaha - film z 1969 roku. "Siedmiu samurajów" Akiry Kurosawy z 1954 roku. "Bunt" Masaki Kobayashiego z 1967 roku. "Excalibur" Johna Boormana z 1981 roku, "Łowca androidów" Ridleya Scotta z 1982 roku. Kto widział - proszę o opinie, recenzje i uwagi. Na poczatek wystarczy. Więcej o tych filmach i innych, następnym razem. Marsen.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marsen
Nowicjusz



Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olkusz

PostWysłany: Czw 4:07, 28 Lip 2005    Temat postu: EXCALIBUR - RECENZJA

Ponieważ cierpię na insomnię ( na marginesie - kto widział film o tym tytule), to pozwolę sobie kontynuować wątek który zacząłem. A więc.

Film Johna Boormana, jednego z najwybitniejszych twórców filmowych naszych czasów oparty jest o wiecznie żywe, stanowiące kanwę niejednego filmu, legendy arturiańskie. Tytułowy Excalibur to miecz którego posiadaczem może być król sprawiedliwy, waleczny i prawy. Takim królem jest właśnie Artur, który obejmując rządy w młodym wieku doprowadza kraj do rozkwitu. Rządzi krajem sprawiedliwie przy pomocy swoich Rycerzy Okrągłego Stołu, czarodzieja Merlina, przy wsparciu swej żony, królowej Ginewry. Gdy kraj na skutek zdrady żony i przyjaciela, oraz czarów zawistnej Morgany popada w ruinę, rycerze króla wyruszają na poszukiwanie Świętego Graala - kielicha do którego spływała krew Chrystusa.
John Boorman zrealizował film niezwykły, zarazem mroczny a jednocześnie ujmujący swoją poetyką. Boorman najwidoczniej chciał jak najlepiej oddać nastrój legendy o królu Arturze, ale w taki sposób w jaki ją sam pojmował i odbierał. Nastrój filmu świetnie podkreśla muzyka Ryszarda Wagnera oraz doskonałe, momentami znakomite zdjęcia w wykonaniu Alexa Thomsona. Widzom prawdopodobnie na długo w pamięci pozostaną sceny typu galopada króla Artura i jego rycerzy poprzez kwitnący sad, czy też powrotu miecza - Excalibura do rąk Pani Jeziora. Ozdobą filmu jest też gra aktorów, szczególnie Nicola Williamsona w roli Merlina. Williamson podszedł do tej roli, można powiedzieć " z lekkim przymrużeniem oka". Z jednej strony Merlin w jego wykonaniu jest potężnym czarodziejem, z drugiej zaś ma wiele ludzkich słabostek, co do których nawet jego czary pozostają bezsilne. Inna rzecz że może przez to on sam lepiej rozumie ludzkie przywary takie jak pożądanie czy pragnienie władzy za wszelką cenę (nawet zdrady). Ale film jest także pochwałą prawości, wierności, przyjaźni i przywiązania. Pokazuje też że ważną ludzką cechą, którą powinni posiadać także królowie, jest umiejętność wybaczania. Niektóre stwierdzenia odnoszące się do filmu mówią iż jest on przesiąknięty erotyzmem. Cóż, erotyzm jest rzeczywiście obecny w dziele Boormana, ale moim zdaniem jest on tylko elementem dodatkowym, pomagającym oddać specyficzny nastrój filmu, pomagającym zrozumieć zachowania niektórych jego bohaterów, uczłowieczyć niejako motywy ich działania. Moim zdaniem film Boormana trudno nazwać filmem historycznym. Legendy arturiańskie są tylko legendami a w czary na pewno mało już kto wierzy. Ale wszystkie te wartości o których wspomniałem wyżej, a które są widoczne w "Excaliburze" robią z tego filmu dzieło w pewnym sensie uniwersalne. Jednocześnie film pokazuje też odwieczne dążenie ludzi i ich pogoń za szczęściem, spokojem i ukojeniem. A od tych pragnień, jak wynika z filmu, nie są wolni nawet tacy czarodzieje jak Merlin. I jeszcze jedno, w filmie pojawia się wielokrotnie motyw "oddechu smoka" jako element dający bohaterom filmu ( nie tylko tym pozytywnym) wiarę we własne siły i możliwości.Chyba nie jest to nic innego jak odniesienie do tego iż jeżeli bardzo się czegoś pragnie i do czegoś dąży to jest to osiągalne, właśnie dzieki wierze we własne siły i możliwości. I na tym głównie polegają czary Merlina. Są siłą sprawczą ludzkiego działania, pobudzają do tego działania, odkrywają pozornie nieznane podkłady ludzkiej inwencji, wzmacniają wolę i pragnienie osiągnięcia zamierzonych celów. Nie wszyscy jednak z bohaterów filmu, zdają sobie z tego sprawę. Doskonale natomiast wie o tym sam Merlin. A czyż wiara we własne siły, pragnienie lepszego jutra, nie jest wartością uniwersalną, ponadczasową?
Film jest i na pewno przez długi czas pozostanie jednym z najwybitniejszych dokonań kinematografii światowej.
MARSEN (recenzja zamieszczona przeze mnie na stronie Filmwebu - ponieważ moja, więc proszę nie zarzucać mi plagiatu - nie znam przypadku aby ktoś mógł być "plagiatorem" własnego tekstu - uwaga dla Moderatora i innych).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marsen
Nowicjusz



Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olkusz

PostWysłany: Czw 4:13, 28 Lip 2005    Temat postu: BUNT - RECENZJA

"Bunt" Masaki Kobayashiego opowiada historię, opartą na faktach, ktora rozegrała się w Japonii w końcu XVIII wieku. Syn samuraja Isaburo Sasahary (w tej roli Toshiro Mifune) zostaje zmuszony do poślubienia konkubiny ksiecia któremu służy jego ojciec. Mimo poczatkowych rozterek, małżeństwo po upływie czasu zaczyna życ własnym, szczęśliwym życiem przy pełnej akceptacji Sasahary. W pewnym momencie jednak książe żada "zwrotu" swojej kochanki, co wywołuje sprzeciw zarowno jej męża jak i lojalnego do tej chwili wobec swojego pana samego Sasahary. Dochodzi do starcia z żołnierzami księcia w wyniku których ginie syn Sasahary a jego żona chcąc zapobiec dalszemu rozlewowi krwi popełnia samobójstwo. Isaburo Sasahary wraz z malutką wnuczką na rekach próbuje dotrzeć do Szoguna by u niego szukać sprawiedliwości. Jednak aby tego dokonać musi stawić czoła w walce żołnierzom swego dawnego pana, w tym i swojemu przyjacielowi, równemu mu mistrzowi szermierki. W konsekwencji mimo odwagi i umiejetności w walce na miecze ginie od kul z muszkietów. Ekranizacja tej historii musi budzić podziw dla stylu mistrza kina. Opowiedziana w sposób oszczędny a zarazem wyrazisty, bez patosu, ale zarazem budząca podziw dla konsekwencji i postawy jaką w całej tej sytuacji przyjmuje Sasahara. Do ostatniej chwili stara sie uniknąć walki, chce być lojalny wobec swojego pana, ale zarazem wie że musi zachować to co dla niego jako dla samuraja jest wartością,obok lojalności, najwyższą, tzn. honor. Niestety, w pewnym momencie uswiadamia sobie iż tych dwóch rzeczy, w sytuacji w jakiej się znalazł nie uda mu się uratować. Coś będzie musiał stracić, poświęcić. Wybiera więc honor, honor swój, swojej rodziny. I wtedy zaczyna być konsekwentny aż do bólu, konsekwentny i niebezpieczny dla swoich wrogów. Nie ugnie się nawet przed koniecznością zabicia swojego przyjaciela, w równym, sprawiedliwym pojedynku. Nie ważne iż nie dotrze do Edo, do Szoguna. Zginie zastrzelony z muszkietów przez żołnierzy swego pana. Zachowa jednak do końca wartość w którą wierzył - honor. Film mimo konwencji czarno-białej zachwyca obrazami walki jaką Sasahara musi stoczyć z przeciwnikami. Pojedynki na miecze są jedynymi w swoim rodzaju, bez zbędnych i "efekciarskich" gestów, skoków i krzyków. Szczególne uznanie wzbudzają sekwencje walk toczonych wśród wysokich traw. W filmie tym widać dojrzałego aktora w osobie Toshiro Mifune, który w przeszłości czasem "przeszarżować" potrafił swoje role. Tutaj jest targanym rozterkami ( co wybrać - lojalność wobec swego pana, czy honor swój i swojej rodziny) samurajem, ktory po podjęciu decyzji będzie konsekwentnie zdążał do celu. Widać też pewną rękę mistrza Kobayashiego sprawujacego pieczę nad całościa tego wybitnego dzieła.
MARSEN (także recenzja zamieszczona przeze mnie na Filmwebie - bez podejrzeń o plagiat)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marsen
Nowicjusz



Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olkusz

PostWysłany: Czw 4:17, 28 Lip 2005    Temat postu: DZIKA BANDA - RECENZJA

Czy widzieliście film o prawdziwej męskiej przyjaźni, przyjażni straceńców, ludzi de facto przegranych, stojących na straconych pozycjach. Jeżeli nie to obejrzyjcie "Dziką Bandę" Sama Peckinpaha. Jest rok 1913, pogranicze Stanów Zjednoczonych i Meksyku gdzie ciagle toczą się walki na tle wyzwoleńczym. Banda Pike Bishopa dokonuje napadu na budynek kolei. Jednak okazuje się że jest to sprytnie przygotowane zasadzka, zorganizowana m.in przez dawnego kompana Bishopa, Deke Thorntona, działającego na zlecenie szefów kolei, pod ich presją wywołaną groźbą więzienia. Bishop i jego ludzie wprawdzie uciekają z miasteczka lecz nieustępliwy Thornton z grupą ludzi podąża ich śladem. Nie mając wyjścia, Bishop i jego banda przyłączają się do oddziałów meksykańskiego generała Mapache i na jego zlecenie okradają pociąg z bronią należący do amerykańskiej armii. Sprawa staje się poważna bo w tej chwili Bishop i jego ludzie maja już także przeciwko sobie regularną armię USA. Pozostaje tylko ucieczka do Meksyku i sprzedaż broni generałowi Mapache. Sprawa jednak trochę się komplikuje bo jeden z członków bandy Bishopa, młody Meksykanin Angel nie do końca jest wyzuty ze wszelkich związków ze swym walczącym o wolność narodem. Część broni i amunicji trafia za jego sprawą w ręce powstańców - przeciwników Mapache. W tym momencie Dzika Banda ma już przeciwko sobie wszystkich. Ale Mapache nie chce zatargów z Bishopem. Zostawia sobie tylko okrutnie skatowanego Angela, reszcie bandy pozwala zabawić się w swojej osadzie i odjechać. Jednakże ani Bishop ani pozostali jego towarzysze nie skorzystają z tej szansy. Pójdą upomnieć się o Angela a gdy Mapache zabije go na ich oczach stoczą ostatnią w swoim życiu walkę. Film Peckinpaha w latach kiedy powstał był oceniany jako okrutny z przejaskrawionymi scenami strzelaniny i walk, szczególnie ostatniej stoczonej w obozie Mapache. Dziś już nikt nie podnosi tego zarzutu a film uznawany jest za klasykę, za jeden z najważniejszych w dorobku Peckinpaha. Opowiedziana historia z pogranicza USA i Meksyku to w gruncie rzeczy opowieść o grupce w większości prymitywnych ludzi, rzezimieszków, którzy kierują się swoistym kodeksem postepowania. Sami sobie nawzajem są gotowi skoczyć do gardeł z byle powodu, za garść dolarów, ba, nawet za butelkę alkoholu. Ale jednak mają swoje zasady i swój kodeks, można powiedzieć "honorowy". Bishop i jego prawa ręka w bandzie - Dutch potrafią nawet zrozumieć motywy postępowania Thorntona który ściga ich aż poza granice USA. Wiedzą że dał słowo iż dostarczy ich ciała zarządcom kolei. W chwili gdy jeden z nich - Angel znajduje się w sytuacji krytycznej, wszyscy bez większego wahania staja w jego obronie, mimo iż można sądzić że nie wszyscy tak do końca zdają sobie sprawę (za wyjątkiem Bishopa i Dutcha) dlaczego to robią. Na początku wspomniałem że dla mnie jest to m.in. film o przyjaźni. Można powiedzieć że jest to "brudna przyjaźń", nie znająca sentymentów, twarda i momentami prymitywna. Ale jest to jednak przyjaźń, jak by na to nie patrzeć. W filmie grają doskonali aktorzy, William Holden jako Pike Bishop, Ernest Borgnine jako Dutch, Robert Ryan jako Thornton. Ponadto jeden z ulubionych aktorów Peckinpaha - Warren Oates oraz Emilio Fernandez - obydwaj znani z innych filmów tego reżysera m.in. z filmu "Dajcie mi głowę Alfredo Garcii". I co tu dużo mówić. Grają świetnie. Ten film to klasyka, nie tylko dla miłośników twórczości Peckinpaha do których się zaliczam. Sam Peckinpah miał różne momenty w swojej karierze. Robił filmy lepsze i gorsze. Ale "Dziką Bandę" należy uznać za film który powstał w chwilach największych możliwości twórczych Peckinpaha.
MARSEN (też moja, też na Filmwebie, też nie plagiat)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Film Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin