rotting |
Wysłany: Sob 11:18, 25 Cze 2005 Temat postu: Wasza twóczość |
|
Tak, tak, wreszcie mały skrawek miejsca w sieci, gdzie możecie wklejać swoje opowiadania, wiersze, rozdziały książek ect. Jeśli dział się rozwinie, podziele go na częśc dla piszących i komentujących dzieła.
By nie być gołosłownym, wkeje tutaj pare swoich amatorskich bądź co bądź (i pisanych pod wpływem) wierszy
Krwawa łza spływa po policzku....
Oczy wylewają tęsknote...
Spacer pośród bladego księżyca i milionów płatków śniegu...
Droga do zapomnienia...
Płomień świecy rozświetlający ciemne zaułki umysłu...
Próba zrozumienia i akceptacji...
Kolorowe szkło... roztrzaskany witraż "chciałbym"...
***
Zamknij oczy i złącz się ze mną..
Poznaj wnętrze mojego umysłu...
Co widzisz?
Poczuj się jednością z czymś czego nigdy nie doświadczysz
Śliskie spirale okryte zieloną poświatą
Jestem niewolnikiem własnych myśli
Każdy mówi, że jesteś piękna.. a czy ktoś powiedział Ci
że widzi w Tobie dusze?
Spod przymkniętych powiek widzę prawdziwą CIEBIE.....
Każdy boi się prawdy.... to... jak skok w przepaść..
Szaleństwo w oczach... ogranicza Cię
Szaleństwo w oczach... zrywa z Ciebie maskę..
Ze splecionymi dłońmi poznajemy przyszłość
pośród czarnych płatków łez, otoczeni falami żalu....
***
Nazwę Cię Marzeniem,
kwitnącą różą o ostrych kolcach tęsknoty...
Feeria gwiezdnych barw?
.... kolekcjonuj...
milczące spojrzenie...
szelest warg...
zapach świec...
to Ty
Skraj kryształowego świata
nigdy nie był nam bliższy.
Zaprojektowany w moich snach,
otulony astralną mgłą będącą Tobą....
Melodyjne odbicie zaszytych słów,
Pisane "nocną" krwią....
.... moje Marzenie...
***
Powiedz.... dlaczego czuję chłód?
Gdzie znajde spokój?
Jak wrócić do snu?
Tracąc kontrole nadal biegnę, pomimo upadków, krwawiących kolan.... zamieram w półśnie...
Lepsze dni są zapomniane, otoczone plejadą gniewu,
kłamstw, którymi się stałem.
Pragnę siedzieć na jednej z gwiazd, bym mógł śmiać się z moich błędów... ujrzeć miejsce spotkań dwóch dni.
Galaktyczna perspektywa dosięgnąć marzeń..
Coś tak radykalnego.
Odwracając głowę w stronę jutra,
widzę kamienne niebo i bezbarwny los...
Zabarwmy raz ponure "jestem"...
Wirujemy w konstelacji życia, niebezpieczny taniec często kończący się
przedwczesnym upadkiem...
Wyciągnij ręke... bądź moimi oczyma...
Zabiorę Cię tam gdzie będziesz trwać... Gdzie nie zaznano jawy....
Dryfując w ogrodach myśli,
pośród wspólnej samotności,
Sterujemy naszym czasem,
więc powiedz... Gdzie popłynąć?
***
Zapomniane życie, wieczny dzień
to ruiny niedawnej nadziei...
Niekończąca się burza nad wyspami gasnącego Słońca, pośród mórz ignorancji...
Powrót do pozostałości - wystarczy tylko gest
Nocne tchnienie - odbicie "martwego" umysłu
Krople wieczornej rosy zmieniają się w spływający żal.
Wspomnienia to nic innego jak białe fotografie... więc dlaczego tęsknie?
Pajęczyny zapisanych obrazów ciągną się w nieskończoność,
tworząc alternatywną drogę na którą chciałbym wejść
Dokąd prowadzi?
Jedno jest pewne - tam nauczę się śnić.....
***
Nie czuje niczego....
Nie słyszę kroków za drzwiami...
Nie poznaję zapachu...
To życie - ciemność, która mnie przytłacza.
Przestraszony przez swój własny oddech
Gorycz biegnie przez moje ciało...
Cicho krzycząc
Zmieniam kolejność liter alfabetu
Szalony wzrok
Oczekujący odpowiedzi
Fragmenty tego czym kiedyś byłem
Charakterystyczny i łatwowierny
Spadające marzenia to wszystko co mi pozostało.
Nie pragnę zasnąć...
Nie kieruje się do Cienia...
Czuję się zakażony...
To tchórzostwo, które we mnie jest
Zabiera nas na koniec, gdzie wszystko się zaczyna
Uwolnij się, świat czeka na twoje przybycie
Zamknij oczy, jako że jesteśmy świadkami....
Dużo wiem o okrucieństwie....
wiem, że wszyscy zginęli....
Wiem, że musiałem zdać się na własne siły...
***
Stoję na rozstaju świadomości, cienka granica snu i marzeń...
Mimo, że patrzę w lustrko... puste oczy - kryształowe odbicie straconej przyszłości..
Te rany krwawią, porozcinane odłamkami jutra
Iluzja.. przeciez to nigdy sie nie wydarzyło...
W najciemniejszym rogu osiadł kurz lepszych dni
Dni tworzące "kiedyś"...
Spadające łzy, zmieszane z opętaniem, mieniące się kolorami rozpaczy... każda innym smutkiem, kończąc się tragedia.
Jesteś stulona lodem,
jedno rozwiązanie nie rozkruszy muru...
To dotknęło i mnie... zgaszony spokój...
Trucizna umysłu płynie w naszych żyłach,
trawiąc uczucia..
***
Miazga myśli sprawia, że dławię los.
Czy jeszcze kiedyś usłyszę spokój?
Słaniając się, spoglądam w górę...
Pragniesz mego bólu - zostałem osądzony...
Nie moge pozbierać czasu, więc dlaczego się śmieje?
Ostatni wdech z przeszłości - dalej ja tworzę sąd...
Jest jedno spokojne miejsce,
gdzie tylko szept burzy ciszę.
Zatopione....
Tam nie jestem niewolnikiem..
Teraz spadam w odchłań...
Wiem, że nie pokonam dnia,
ale chcę Ci przekazać
sekret moich czasów...
Zaledwie jedną piękną myśl...
Radość jest naszym grzechem,
hibernacyjny stan...
Czubkiem palców czujesz ulgę...
kiedy znikam...
***
O Nocy, jakże chcę być w Tobie...
Wszystkie słowa skrywam pod płaszczem gwiazdami znaczonym...
Żal, każdą myśl zatapiam w słodkim śnie...
Chłodząc się blaskiem nocnego Słońca..
Dlaczego płaczesz... Wyglądasz piękniej bez czarnej rosy,
oplatającej świat...
Perfekcyjne odbicie niedoskonałego tworu.
Melodia wieczornego wiatru szepce Ci tajemnice
Wiesz o mnie wszysko... wiesz, że sobą jestem Twój...
Spokojny spacer alabastrowej gwiazdy kończy Twoje życie
lecz wiem, że nie cierpisz...
Jutro odrodzisz się na nowo...
Przynosząc mój Cień....
***
W oddali słychać niezrozumiały szept
jęk i ból pokonanych
szczęk łańcuchów niosących zniewolenie
skonanie.... zniszczenie...
Natarczywe głosy nawiedzające serce
Przerażający hymn porażki
Opowieści o tych, którzy osiągnęli ostateczność...
Rozdzierający płacz, pulsujący strach
koszmar nieistniejącego bytu.
Zdeformowane ciała, zamarłe w męczącym bezruchu
Napawa nas dziwna wizja
obezwładniająca racjonalność - krew całkowicie spłynęła z naszych żył
Można próbować przerwać więzy. Spętana dusza oznacza
koniec wszystkiego.
Ledwie słyszalny skowyt dziecka, obracający w pył pozorną siłę
Gniew i nienawiść są naszymi wyznacznikami - zmuszeni walczyć i przegrywać...
W sprawie czego?
Pustej nadziei wypalającej się niczym nasze życie.
Płonące szaleństwo tratujące człowieczeństwo, zamienia nas w Bestie
karmiącą się nieszczęściami innych.
Sam nie dam rady oprzeć się moim koszmarom... zamkniętym
wizjom w ponurym świecie wariactw.
Niegdyś już widziałem koniec, wtedy wszystkie krzyki milkną....
Zapominając niosące przesłanie
Teraz za sprawą słodkiego bólu czuję nasilającą się nicość
Będę Ci przykładem, że walka nie znaczy nic...
***
Śnieżnobiała scena Tysiąca Oczu...
odgrywamy swoje role...
zaprogramowane fałszywe marionetki
Pamiętam dobrze.. że dzięki Tobie ukryłem swoje prawdziwe imie...
Odkryj słodkie kłamstwo...
przeciez niedoskonałość prowadzi do piękna...
samotnie kreując odbicie rzeczywistości....
wpadamy w pułapkę nienawiści...
krzycz.... zerwij spętane marzenia!!
uwolnij duszę...
masz ochotę porozmawiać z przeznaczeniem?
pchnij do przodu bramę iluzji... wtedy wszystko stanie się możliwe...
w domu upadłych snów... martwych korzeni.. trwa niemy szept...
KRZYCZ!!... osiągnij rewolucję... po niej odnajdziesz prawdziwe życie...
nocy deszcz spływa po czarnej szybie.... dlaczego płaczesz?
zakończono epokę błędów...
"to początek nowej ery"....
Nie pozwól żeby zniszczyły Cię słowa...
Zanim staniemy na krawędzi tego, co nazywamy istnieniem. |
|